piątek, 5 września 2014

Rozdział 20.

*Dwa dni później*

- Kochanie gotowa już? Zaraz mamy samolot - usłyszałam głos Louis'a dobiegający z dołu.
- Już - krzyknęłam schodząc po schodach.
Pożegnałam się z przyjaciółmi, którym kazałam oczywiście pilnować Selenę i Natalie. Wsiedliśmy do auta mojego chłopaka, strasznie bałam się reakcji rodziców jak poznają Tomlinson'a. Oby rodzice nie wiedzieli ,że jest w gangu
-Masz być grzeczny - Powiedziałam
-Nie martw się
Dojechaliśmy na lotnisko , wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do budynku , usiadłam na krześle ,a Louis wziął biletu .
-Za pół godziny lecimy - Powiedział  .
Wyciągam z kieszeni telefon i zagrałam w jakąś grę , chciałam napisać do Seleny ale pewnie jest w szkole . 


*30 minut później * 

Siedziałam w samolocie obok Louisa , oparłam moją głowę o jego ramie .
-Boisz się ? - Spytał
-Nie , już nie raz leciałam do rodziców
Louis dał mi buziaka w policzek..
-Mogę iść spać ? - Spytałam
-Jasne , czemu pytasz
Oprałam głowę na ramieniu Louisa . Obudziłam się i popatrzałam w stronę Louisa chłopak uśmiechną się do mnie i dał mi buziaka.
-Jak się spało ? - Spytał
-Dobrze , długo spałam ?
Louis wyją telefon z kieszeni i odblokował ekran .
-No jest 16;00 ,a poszłaś spać około 13
-Dopiero połowa drogi za nami - Powiedziałam
Postanowiłam ,że napisze do El
Ja ; Hejoo i co tam u was ? Jeszcze nikt nie zginął ? 
El ; nie martw się wszystko dobrze ,a jak tam w samolocie ? 
Ja ; Spoko , przed chwilą wstałam i wgl . Jak tam Selena?
El ; Dobrze , była w szkole , przyszła do domu nie dawno no i teraz coś je 
Ja ; Okej ja spadam pa 
El ; Paa <3 
- Z kim pisałaś ? - Spytał Louis
-Z Eleanor ,a co ?
-Nic tak się pytam
-Louis no ,bo ja ...
-Coś się stało ? - Spytał
-Nie ,a zresztą już nic
-Na pewno ? 

-Tak
Czemu ja nie umiem powiedzieć mu o ciąży przecież to mój chłopak i może to jego dziecko ? Albo Rayan , oby nie . Oparłam głowę o ramię Louisa
-Zaś idziesz spać ? -Spytał
-Niee 

*Parę godzin później* 

Spojrzałam na telefon była godzina 8;00 , samolot już powoli lądował . Samolot wylądował ,wysialiśmy z niego i poszliśmy po nasze walizki , jakiś kumpel Louisa miał mu pożyczyć auto na parę dni . Podeszliśmy do jakiegoś kolesia który stał obok auta , przypomniała mi się pewna twarz ,wydawało mi się ,że nam tego kolesia może jakiś mój kolega z szkoły nie wiem może go znam może nie . Louis wziął kluczyki od auta i do niego wsiadła zrobiłam to samo . 
-Louis pamiętasz masz być grzeczny - Powiedziałam 
-Kotku mówiłaś mi to już chyba tak z 10 razy , obiecuję będę grzeczny 
-Wiesz , moi rodzice są dość dziwni . Gdy byliśmy na miejscu Louis wysialiśmy z auta i udaliśmy się w stronę bramki.
Bałam się trochę reakcji moich rodziców na to jak zobaczom Lou i dowiedzą się, że Natalie żyje i, że ma dziecko. Przy bramie w tamtej chwili pojawił się mój tatuś, który otworzył mi bramę. Rzuciłam się na jego szyje, zamykając go w mocnym uścisku. Tomlinson podał tacie rękę i się przedstawił.
- Czyli to ty jesteś tym szczęściarzem? - uśmiechnął się do niego tata. - Ale jak skrzywdzisz moją córkę to zobaczysz!
Uśmiechnęłam się i chwyciłam rękę swojego chłopaka kierując się do środka domu, gdzie najprawdopodobniej znajduje się moje rodzicielka, pobiegłam do kuchni i tam ją zastałam. Mocno ją przytuliłam, ja naprawdę się za nimi wszystkimi stęskniłam.
- Hej kochanie - mama ucałowała mój policzek. - Jak tam w Anglii?
- A dobrze, dobrze. Mamo to jest Louis, mój chłopak - wskazałam na bruneta.
Chłopak ucałował zewnętrzną część dłoni mojej rodzicielki i usiadł przy stole obok mnie. Po minach moich rodziców wnioskowałam, że dokonałam dobrego wyboru co do miłości swojego życia.
- Mamo, bo ja muszę Ci coś powiedzieć... - zaczęłam.
- Czy z Seleną, wszystko w porządku?
- Tak, ale ważniejsze jest chyba to, że Natalie naprawdę żyje, ona nie umarła.
- Ale - zdziwiła się moja mama i zaraz zaczęła się śmiać, a do niej dołączył tata. Co w tym takiego śmiesznego? - Dobry żart córeczko.
- Mamo, ale ja nie żartuje. Możemy nawet z nią porozmawiać przez Skype, co?
- Nie żartuj Cię proszę. Ubierz się ładnie bo dziś wieczorem mamy gości.
Dlaczego ona mi nie wierzy? Razem z Lou poszliśmy na górę do mojego starego pokoju, stęskniłam się trochę za tym miejscem i w ogóle za miastem. Chciałabym się przejść po okolicach, ale nie mogę ze względu na dzisiejszych gości. Jestem ciekawa kogo mama zaprosiła...? Przebrałam się, wiem, że trochę za elegancko, jak na kolację w domu z gośćmi, ale ja bardzo lubiłam pokazywać się z dobrej strony.
- Co się tak wystroiłaś? - spytał Louis.
- A nie podoba Ci się?
- Podoba, wyglądasz prześlicznie, ale dla kogo?
- Dla Ciebie kochanie - pocałowałam go krótko.
Oboje zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie czekali już goście.

------------------------
Przepraszamy, że rozdział taki krótki...Kolejny postaramy się aby był dłuższy. Miłej nauki życzymy ~~Olivia i Kinga

9 komentarzy: